Hejka Dziewczyny :)
Jak wam się podoba dzisiejsza pogoda? U mnie nad jeziorkiem w dzień było 30 stopni C a teraz jest 27.
Prawie cały dzień spędziłam w wodzie :)
Nie powiem, że mojej skórze się to podobało :D
Przestała się na mnie fochać dopiero po kremowaniu :)
Moje skórki też przestały marudzić, dzięki
serum do rąk od Peggy Sage.
Na wejściu parę słów od producenta:
Ultra odżywcze serum do pielęgnacji dłoni firmy Peggy Sage.
Zawiera olej z orzechów laskowych i migdałów, a także wyciąg z malwy i kwiat lotosu. Doskonale nadaje się, do przesuszonych i zniszczonych dłoni, łagodzi podrażnienia, głęboko nawilża i odżywia.
Natychmiast się wchłania, nie pozostawia tłustego filmu na naskórku.
Teraz moja kolej :)
Serum ma super wielką butelkę mieszczącą 270 ml produktu. Ma piękny delikatny zapach i
genialną konsystencję, nie jest ani za lejący ani za gęsty. Naprawdę głęboko nawilża, wystarczy, że 2 razy dziennie nakremuję dłonie i mam z nimi spokój :D No z tym natychmiastowym wchłanianiem, to ja się nie zgadzam, szybko mu to idzie ale nie natychmiastowo... Nie zostawia tłustego filmu i chwała mu za to, nienawidzę tego uczucia. Jedyną jego wadą może być cena. 60 zł to na raz rozbój w biały dzień, ale jak to podzielimy na 50 ml, to średnio wychodzi ok. 11 zł. I wtedy wstyd marudzić...
A jeśli chodzi o opinię weteranek ;) to moja Mama doceniła ten preparat baaaaardzo :) Tylko numer ze skórkami nie działa w 5 minut. Jak się niszczy dłonie 30 lat, to trzeba nieco dłużej potrzymać ten preparat :)
Oceniam go na 5+ ( ten plus od "starszych" pań)
Ps. Próbki balsamu do ciała były hitem lata :) Pachną bosko...